Przyszliśmy do siebie z deszczem
z deszczem gdzieś się zagubimy
nie znajdziemy nic na szczęście
nie przetrwamy nowej zimy
Nie okłamałeś już nikogo
pobiegłeś szybko przez podwórze
a błękit nieba tlił się blado
tak bywa przed albo i po burzy
Aż znowu zjawisz się zmoczona
niosąc przed sobą garście rosy
poranną mgiełką otulona
z jutrzenką bladowłosą
W deszczu znowu odżyjemy
w mgłach deszczowych się spotkamy
gniazdo z kropli uwijemy
dżdżystym szczęściem zakochani
słowa W. Szperl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz