Wygasły srebrne lampiony nocy
I księżyc się schował gdzieś w akacjach
Kwietniowy ranek zatonął w myślach
Wplątany w woal świetlistej zorzy
Przetarły oczy senne jeziora
Wzrok w niebo wzniosły kaczeńców pąki
Poranna rosa skropiła łąki
Słoneczko wzeszło - już wstawać pora
Czemuż ach czemuż smutek mnie nęka
Wstać z ciepłej pościeli nie mam chęci
Łzy z oczu ściera bezmyślna ręka
Z wiosennym wiatrem przyjdzie szczęście
Samotność i gorycz precz wypędzi
Miłości kwiat przyniesie mi w dłoni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz